środa, 20 września 2017

Na brzegu ławki usiadłam i nie płakałam ,czyli ultimatum dla Polski!

           Znalazłam na portalu Gazeta Wyborcza bardzo ciekawy artykuł młodej politolożki Katarzyny Mortoń mieszkającej od 10 lat w Belgii. Autorka napisała jak widzi Polskę, Polaków z perspektywy osoby, która wiele lat mieszka poza granicami kraju.
         Spodobał mi się przede wszystkim fragment, w którym zwraca uwagę na to jak ten kraj szufladkuje i kategoryzuje ludzi, wpędza w schemat, że posiadanie wiele zainteresowań i rozwijanie pasji jest źle widziane, że musisz wybierać i zawsze z czegoś zrezygnować. 
          Cieszy mnie to, że nie tylko ja ten polski monolit dostrzegam i że z tymi spostrzeżeniami nie jestem sama ,bo myślałam, że tylko ja to widzę ….;-)



Na brzegu ławki usiadłam i nie płakałam. Trzy tygodnie w Polsce, najdłużej od mojego wyjazdu do Belgii dziesięć lat temu, zostawiły trochę przestrzeni na zatrzymywanie się w różnych kątach Warszawy bez celu. Pędzący czas, miał wreszcie czas. Zwalniał na chwilę, ukazując wspomnienia (ścieżki, ulice, perony, rozmowy) w blasku słońca. Na tej ławce, więc, siedzę. Obserwuje mnie plac zabaw.
Myślę sobie, trawiąc protesty i wszystkie spotkania i plany - co się z Tobą stało Polsko? Chciałabym nad Tobą płakać, ale nie mogę. Za tamtą Tobą też nie tęsknię.
Zawsze byłaś dla mnie: obrażona, trudna, zakompleksiona, podcinająca skrzydła, hermetyczna, oceniająca, patronizująca, dyscyplinująca. Teraz jeszcze będziesz może autorytarna. Zawsze mówiłaś językiem arogancji, a nie pewności siebie, „szaleństwa”, a nie kreatywności, wścibstwa, a nie ciekawości świata. Chciałaś się od nowa zdefiniować, a kończyłaś w tych samych schematach pomalowanych inaczej.
Tylko Ty, Polsko, umiesz walczyć o równość mieczem patriarchatu. O partycypację - pionowymi strukturami. O wrażliwość społeczną - dyskryminacją, o innowację - kontrolą, a o świadomość - milczeniem. Tylko Ty walczysz o przyszłość - przeszłością. Jesteś bezsprzeczną ekspertką w tej dziedzinie.
Pamiętam, jak Cię było zostawiać. To tak, jakby w dusznym pokoju otworzyć okna na oścież. A potem obserwować pękające i kruszące się ściany. Ściany - bycia kobietą, młodą, bycia blondynką, przyszłą matką. Bycia wiekiem, płcią, rzadko dojrzałością czy doświadczeniem.
Kruszyły się ściany i wybory, które nie były realne ani konieczne - bycia albo tancerką, albo intelektualistką. Albo poważną, albo zabawną. Albo miłą, albo agresywną. Albo stabilną i integralną, albo tylko emocjonalną. Zawsze jakąś kategorią, schematem. Jednym wymiarem. Tylko jednym. Monolitem w wersji prawej albo lewej. Nie powiedziałaś mi nigdy, że można być wszystkim. Zawsze kazałaś wybierać, przyklejać sobie metki. Rezygnować z czegoś i redukować.
Plac zabaw słucha mnie. Wychowuje dorastających ludzi. Na tych huśtawkach nauczą się pierwszych definicji, zależności, może też ścian. Czy tu można otworzyć okno? Zastanawiamy się.
Obserwuję siebie, i moją głową pełną uprzedzeń, żalu, który chowam, ukrywam i po cichu dekonstruuję. Inaczej zderza się to ze znamionami traumy młodej dziewczyny uwiązanej oczekiwaniami, kontekstami, narracjami, słowami, znaczeniami.
„Proszę mnie w nic nie zamykać”. Dźwięczy mi w głowie. Oj, ja wiem. To jest klaustrofobia level hard.
Ale co zrobić? Pytam ślizgawek i piaskownic. Z tej złości miałam nadzieję, Polsko, że samo Ci przejdzie. Nie przeszło Ci, a ściany wybudować chcesz jeszcze wyższe.
I siedzimy sobie teraz tu razem. Spokojnie. Rozmawiamy szczerze. Bo emocje nie muszą być niespokojne, jak nie wiesz, to już wiesz. Ty i Ja konfrontujemy się. Rozumiemy, że ani ja nie mogę uciekać już, a Ty musisz mi dać jakieś miejsce w tej przestrzeni. Musisz albo sama wezmę. Teraz takie mamy ultimatum.

Autor ;  Katarzyna Mortoń, politolożka, specjalistka ds. budowy potencjału społeczeństwa obywatelskiego i mediów, przedsiębiorczyni, tancerka. 

Gazeta Wyborcza Ultimatum dla Polski

43 komentarze:

  1. Szczerze mowic bardzo tendencyjny tekscik. Cos co zwyklam nazywac proza udawajaca poezje. Gadanie o niczyxm, zalenie sie i nic wiecej.

    Polacy sa dziwni? Na pewno dla Europy zachodniej jestesmy dziwni , inni bo mamy inna mentalnosc. Oni dla mnie tez sa dziwni, czesto niezrozumiali w sych zachowaniach. Pojdzmy tropem myslenia zachodu. Efekt sie liczy. Siedza ze mna w pracy kolezanki autochtonki. Z reguly polityke omijaja szerokim lukiem - dlaczego? Dla mnie , znajac ich juz Jakis czas dlatego, ze sie boja, bo wyraza wlasne opinie, ktore ktos moze opacznie zrozumiec i zaczna sie problemy. Tchorza i nie wyrazaja swych opini. W koncu kolezanka jedna o sytuacji z uchodzcmi odwaza sie i odpowiada mi, na pytanie dlaczego wiec tak? Odpowiada mi "My nie chcemy, my musimy". Jasne, zwiezle...nie sprzeciwiaja sie. Tak samo jak nie sprzeciwili sie przed II wojna swiatowa, albo bylo im to wygodne. Ta zapyziala, patryialchalna Polska, to zadupie cywilizacji, kiedy chce im ktos cos ukrocic potrafi wyjsc na ulice i mowic o tym odwaznie, glosno, bez obaw. Chociazby w sytuacji czarnego poniedzialku, albo w obronie sadow.
    Niech ta pani nie przesadza. sadzi slowa jak kartofle, ale zbiorow z tego jakos nie przewiduje.
    Takie bicie piany i blablanie.
    Mnie na prawde meczy to cedzenie slow, kiedy rozmawiasz z okolicznymi, to uwazanie, to omijanie tematow, to milczenie, kiedy cos nie tak. To sznurowanie sie....ta polityczna poprawnosc. To sie nazywa wspolczesnie bycie cywilizowanym.
    A o kobietach i ich feminizmie- pomliczmy. Dla mnie obyczajowe wyzwolenie nie ma nic wspolnego ze zdrowym feminizmem. Bo takie wyyzwolenie dziala w sumie na korzysc mezczyzn. Sypialniana korzysc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest trochę taki tekst poetycki, a nie publicystyczny, który analizuje konkretne zjawiska czy omawia wydarzenia. Autorka z tego, co się zorientowałam jest działaczką Kodu i kobietą raczej lewicową, więc mogą ci jej poglądy nie odpowiadać, bo mam wrażenie, że ty Ania jesteś kobietą konserwatywną tak wnioskuje z naszych rozmów na blogu. Autorka tekstu jest także zwolenniczką przyjmowania imigrantów i niestety nie widzi zagrożeń z tego wynikających. Mam wrażenie, ze żyję ona w swoim idealnym wolnościowym świecie, którego tak naprawdę nie ma, Czytałam jej kilka postów, na blogu i z niektórymi poglądami bym się z nią nie zgodziła Natomiast, co do zachodu dostrzegam ich wady, ich poprawność polityczną, za którą płacą bardzo wysoką cenę. Może wynika to z tego, że nigdy nie wałczyli o wolność, bo zawsze ją mieli a Europa wschodnia o tą wolność walczyła, zawsze chciała się odciąć od wschodu, dlatego nas nie fascynuje świat wschodu no i my mamy większą czując jak próbują nam zabierać wolność. Tu masz rację my mówimy to, co myślimy i sprzeciwiamy się jak coś nam nie odpowiada, ale dopiero wtedy, kiedy władza przekracza granicę, której już nie można zaakceptować tak jak było w przypadku Czarnego protestu.
      Autorka skupia się na tym jaka jest Polska, jakie ma wady. Napisała coś, z czym się całkowicie zgadzam Polska bardzo szufladkuje ludzi, że nie możesz się swobodnie rozwijać, że utrudnia ci życie na każdym kroku, że musisz wybierać, że nie możesz mieć wielu zainteresowań. Jeszcze parę lat temu nie było nawet ciekawych szkół, kursów, które można byłoby ukończyć, teraz się to trochę zmieniło. Patrzę czasami na profile facebookowe i ręce mi opadaja, jakie linki ktoś ma na swoim profilu Straż Pożarna w Pcimiu dolnym, wulkanizacja w podkowie puszystej, zero zainteresowań, pasji a przecież te linki mają określać zainteresowania użytkownika a oni ich nie mają , .
      Ale cóż się dziwić skoro Polska, jako kraj podcina skrzydła i nie jest mile widziane, gdy chcesz się zajmować wieloma dziedzinami, pasjami, gdy chcesz być np. fotografem, tancerką, etnologiem czy politologiem, Musisz wybrać jedno najwyżej dwie pasje z reszty MUSISZ zrezygnować. Autorka w sposób poetycki to próbuje swoim czytelnikom przekazać, że w Polsce trudno się realizować, bo są niewidzialne ściany, które trudno rozburzyć.

      Usuń
  2. Dla rownowagi. Poczytaj sobie tutaj.
    https://ksiegaziol.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam już na tym blogu , to jest blog Oli ,która jeden raz u mnie skomentowała w dyskusji o Cejrowskim . Fajna dziewczyna ,ale ona ma strasznie konserwatywne towarzystwo na blogu i takie dodatkowo agresywne to trochę nie mój świat ,więc nie skomentowałam u niej żadnej notki . ;-)

      Usuń
    2. Piszesz w poprzednim komentarzu, ze jestem konserwatywna- lekko sie usmiechnelam, bo te szufladki z napisami "konserwatywny", "wolnosciowiec"... tez i w sobie odnajdziesz. Ogolnie ludzie lubia szufladki, bo wtedy swiat jest ulozony tak, jak oni chca- bezpieczny jest wtedy ow swiat.
      Tak, lubie i widze czesto dobre rozwiazania zawarte w tradycji- nie trzeba burzyc i stawiac na glowie tego, co jest dobre, ale tez czasami, pod starymi rozwiazaniami, podpalilabym lont i puscila je z dymem.
      Nie lubie kobiet poddanych facetom- takich jakimi byly moja tesciowa i babcia, a kiedy slysze moja mame gadajaca w podobny do nich desen to az uwierzyc nie moge. Ale nie lubie tez kobiet ktore walcza o wladze w tym swiecie, a nie chca sie nia dzielic z mezczyznami.
      Nie znosze bicia piany o tym jakaz to Polska super i hiper, ale nie cierpie tez kiedy ktos doluje nasz kraj, ze to zascianek i zapyzialosc. Nawet nie wiesz, ze taki zascianek i zapyzialosc mozesz znalezc na zachodzie.
      To, ze nie mielismy w kazdym miescie kursow tanecznych, mozliwosci nauki jazdy konnej, szkol muzycznych, rozwijania pasji zwiazanej z nauka sterowania samolotami, nurkowania... nie znaczy, ze jestesmy zapyziali, bo i u nas nie brak ludzi, ktorzy pasje w sobie rozwijaja.
      Jedyny minus Polski to brak pracy i godnych zarobkow, bo kiedy masz kase, wtedy sporo mozesz- chociazby wyslac dziecko na wakacyjne warsztaty taneczne, albo nauke jazdy konnej.

      Usuń
    3. Pewne skategoryzowanie osób bywa w życiu konieczne, jeśli byśmy tego nie robili nie moglibyśmy poruszać się w gąszczu społeczeństwa i pomaga to w unikaniu zbędnych konfliktów i nawiązywania kontaktów. . Co innego jednak, gdy za wszelką cenę społeczeństwo chce wciskać taka osobę w jakaś ramę, schemat i nie pozwala jej na swobodny rozwój czy bycie sobą tego nie należy akceptować
      O femioniźmie raczej porozmawiamy, gdy napiszę notkę o kobietach w Szwecji, bo mam taki plan wspomnę tylko o tym, że raczej kobiety, feministki wcale nie chcą rządzić same, nie przeczytałam żadnej wypowiedzi feministki, która chciałaby całkowicie pozbawić mężczyzn władzy. Ani prof. Magdalena Środa, dr Kazimiera Szczuka, czy też polityczka Barbara Nowacka nigdy nie mówiły o dyktaturze kobiet, więc raczej takie kobiety, jeśli istnieją to jest jakiś mały nic nieznaczący procent, który nie ma znaczenia w żadnym ruchu feministycznym
      Natomiast, jeśli chodzi o nierozwijanie pasji z powodu biedy to masz trochę racji, ale moim zdaniem problem polega na błędnej edukacji ; jak patrzę na zajęcia pozalekcyjne w szkołach to naprawdę można ręce załamać zero ciekawych zajęć pozalekcyjnych oprócz zajęć wyrównawczych. Dzieci w Polsce nie mają także czasu na to, aby się jeszcze rozwijać mają mnóstwo zadań domowych, materiał jest przeładowany a podobno ma teraz być jeszcze gorzej niż było otóż nie wiem czy wiesz ale wracamy do systemu PRL i tych jeszcze bardziej przeładowanych programów, więc cóż się dziwić.

      Dodatkowo Minister Gowin zamierza wydłużać studiowanie do 6 lat . Nie podoba mi się to bo chciałam sobie zrobić kolejny licencjat z kulturoznawstwa i według tych nowych przepisów studia trwałyby z 4 lata jeśli nie więcej . ech …

      Czasami piszesz o swojej córce o tym, że chodzi na Chiński, Sztuki Walki, basen, muzykę itd. w Polsce z braku czasu dziewczynki z jej wieku raczej nie dałyby rady chodzić na tyle zajęć pozalekcyjnych, bo ważne są lekcje w szkole. No niestety odstajemy w tym względzie od Europy i to mocno na niekorzyść.
      No i w Polsce też nie możesz zawcześnie wybierać tego, co chcesz robić w życiu niemile jest widziane określenie się, jako humanistki, ścisłowca czy tez artystki. Polska edukacja jest monolityczna, z resztą o tym już rozmawiałyśmy i wiesz, co mi się podoba i jakie mam na te tematy zdanie. ;-)
      Pozdrawiam


      Usuń
    4. Ze w feminizmie chodzi o wladze wypowiedziala sie kiedys wlasnie u Wojewodzkiego pani Szczuka. Nie chodzi o jawne wypowiedz, chodz o podszewke:) Na tym miedzy innymi polegaja wszelkie rewolty. Uciskami staja sie panami i uciskaja tych, ktorzy im to wczesniej robili, ale przeciez nikt jawnie sie nie wypowie, ze to o to biega. Nawet wielu tego nie widzi. Komunisci uciskanych robotnikow i chlopow wystawili na piedestal, a dla kulakow stworzyli obozy.

      Nie wiem czy zajecia pozalekcyjne dla dzieci w szkole na zachodzie istnieja. Moja Mloda chodzila na cos w stylu choru szkolnego ale zrezygnowala, bo ja to przestalo krecic. Chyba nawet nie ma kolek zainteresowan etc, szkola oferuje raczej zajecia wyrownawcze.
      Programu nie maja raczej przeladowanego, ale na europejskich testach z matmy podobno mlodziez niemiecka wypadla najgorzej, wiec chyba zaczeli to w szkolach pilowac. Nie narzekalabym na ow polski program nauczania, bo lepiej ciagnac do gory niz zanizac loty. Nasi studenci za granica radza se niezle.

      Myslisz , ze ten chinski, plywanie, taekwondo, nauka gry na gitarze to za darmo? To sa zajecia prywatne, za to sie placi z prywatnego portfela. Kazdy rodzic tak ma, jak chce aby dziecko cos wiecej lyknelo. Z reguly kazdy dzieciak chodzi na cos dodatkowego, poza lekcjami.

      Usuń
    5. Oczywiście chodzi o władzę o to, aby mieć wpływ na politykę, państwo, ale nie wierze, że Pani Szczuka nawet w podtekstach chciałaby mężczyzn z polityki wyeliminować, Tu masz link, w którym się wypowiadała Barbara Nowacka, która nie jest za tzw. Matriarchatem.
      http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,21340919,dlaczego-nie-chce-byc-pani-polityczka-partii-ktora-jako-pierwsza.html
      Ja mam inne zdanie niż ty w sprawie polskich programów. Z tej polskiej edukacji wychodzi człowiek, który nie ma żadnych zainteresowań, pasji, nieznający siebie, niemający żadnych rozwiniętych umiejętności oprócz teoretycznej wiedzy, której i tak nigdzie i nigdy nie użyję.
      Natomiast, jeśli chodzi o pieniądze to fakt mają one znaczenia, ale chyba Aniu zdajesz sobie sprawę, że gdyby twoja córka chodziła do polskiej szkoły to raczej na żaden chiński czy sztuki walki by nie chodziła, bo nie miałaby na to zwyczajnie czasu, bo zamiast chodzić na basen musiała by rozwiązywać dodatkowe zadania z matematyki czy innego przedmiotu i nawet gdybyś miała gore pieniędzy to i tak nic by to nie zmieniło.


      Usuń
    6. To nie tak Ivana. To jest jeszcze cos innego. Patrze na kolezanki w Polsce jak wychowuja dzieciaki. W takich miescinach okolo 30 tys mieszkancow mozna juz dziecko wyslac na dodatkowe jezyki, z rosyjskim wlacznie. W wiekszych miastach juz arabski sie jako oferta pojawil. Dzieci moich znajomych w Polsce chadzaly na karate, ale sie np.: szybko znudzily. Sa pinpongi, tenis, grupy pilki recznej, siatkowki... sa tez szkoly muzyczne- wybor jest, ale problem w tym, ze polscy rodzice malo sie interesuja pozalekcyjna dzialalnoscia swch dzieci. Tu rodzic musi zakasac rekawy i dzieciaka dopingowac- zaprowadzic, przyprowadzic, zadbac aby mu sie chcialo. Z tym: " aby sie dziecku chcialo" jest w Polsce problem, bo po pierwsze kazde dziecie sie szybko nudzi i szuka inynch nowosi, albo odrzuca to co wiaze sie z wysilkiem i idzie na tzw.: trzepak do kolegow i kolezanek. Tu toczy sie ich zycie towarzyskie. Totalna swoboda, swiat wyobrazni, swiat ich zabaw itd. Jescze tak w Polsce jest.
      Natomiast na zachodzie aby dzieciak nie skisl przed kompem wymysla mu sie wlasnie takie wyjscia na roznego rodzaju baseny, bo tam toczy sie zycie towarzyskie mlodych. Mlodziezy, dzieciakow jest tu malo. Na serio , jak na lekarstwo. Oczywiscie sa miejsca gdzie zoabczysz ich sporo, np.: szkoly, ale place zabaw swieca pustkami, a trzepakow nie ma- na zachodzie prowadzi sie calkiem inny styl zycia, chociazby z tego powodu, ze nie ma w mniejszych miastach takich blokowisk jakie bywaja w Polsce. Czasami jakas matka przyjdzie ze swym brzdacem na ow plac zabaw i on z reguly bawi sie tam sam. Czasami sie tez tak zlozy, ze umowia sie na ten plac , raz w tygodniu, ze trzy kolezanki i przez moment miejsce to znowu tetni zyciem, ale w sumie to bida z nedza .
      Moja Mloda chadza na taekwondo ( specjanie zmienila godzine) aby spotkac sie ze swa ulubiona kumpela, ktora w tym roku odeszla do szkoly ponadpodstawowej. Jedyne miejsce ich spotkan, raz w tygodniu. Nie wychodzi im spotykanie sie w domu, bo Niemcy nie maja az takiego zwyczaju zapraszania do siebie...poza tym lekcje trzeba odrobic, przygotowac sie na drugi dzien. Dziewczynka ta musi sie uczyc wiecej niz w podstawowce, wiec spotykaja sie na zajeciach z taekwondo. Zeby zobaczyc sie z kumpelstwem trzeba zaczac chadzac wlasnie na baseny, do druzyn pilki noznej, umowic sie z kumpela na wspolne lekcje gitary...
      To jest u nich wlasnie zycie towarzyskie- i sposob na wyjscie z domu.

      Usuń
    7. Ania nie sądzę, aby wszyscy polscy rodzice byli osobami leniwymi mającymi w nosie swoje dzieci i szli na łatwiznę. Mam wrażenie patrząc na moich sąsiadów i znajomych, że jest to wynikiem stylu edukacyjnego w Polsce. Po prostu szkoła, która zadaje dużo zadań domowych a nawet zadań wakacyjnych powoduję, że na pierwszym miejscu jest ogarnięcie rzeczy niezbędnych a potem musi być czas na odpoczynek i nie starcza czasu i mocy na dodatkowe lekcje, czy inne zajęcia pozalekcyjne stąd po prostu rezygnacja z tych zajęć .A jeśli już są jakieś zajęcia po szkole to są to korepetycje lub dodatkowe lekcje języka, którego dany uczeń, uczennica uczy się w szkole.Czyli zazwyczaj jest to angielski, niemiecki, bywa, że francuski. O egzotycznych językach jak rosyjski, arabski to już czysta fanaberia i strata czasu. Nie sądzę, aby teraz były klasy z językiem rosyjskim no chyba, że nie ma w danej szkole innych nauczycieli języków obcych wtedy na zapychanie jest rosyjski, ale wątpię. Jednak jeszcze 15 lat temu takie klasy z rosyjskim były tworzone ku rozpaczy tych, którzy musieli się tego języka uczyć, bo nie mieli wyboru.
      Prawda jest także, że nie uczą w polskich szkołach języka włoskiego i hiszpańskiego to rzadkość zwłaszcza w małych miasteczkach i wsiach, więc generalnie jest deficyt znajomości tych języków, bo ważne jest ogarnięcie języków szkolnych. No niestety nie ma tak fajnie jak na zachodzie .
      Problem polega na tym, że nikt nie chce tego zmieniać a wystarczyłyby trochę roszenia głową przez grono pedagogiczne. A tak to nadal tkwimy w zacofaniu na własne życzenie.

      Usuń
    8. Przesadzasz, jak zwykle i bardzo uogolniasz. Jestem nauczycielką od 1982 roku i w zwiazku z tym mam duzo wiedzy na temat edukacji w Polsce. Nie bede tematu rozszerzac, bo za duzo pisania i temat tzw.akademicki. W malych miastach, moje tez do niego nalezy i te okoliczne mniejsze, ktore dobrze znam w kazdej szkole gimnazjalnej a teraz podstawowej juz od lat ucza dwoch jezykow, jakbys o tym nie wiedziala. I tym drugim jest niemiecki jako najpopularniejszy, hiszpanski, francuski, wloski i tez rosyjski, ktorego dzieci ucza sie bardzo chetnie, bo nie maja juz zadnych zlych konotacji. Ciekawe sa dla nich literki i ciesza sie, ze taki podobny do polskiego. Absolwenci filologii obcych wracaja do swoich rodzinnych miast, bo nie wszyscy przeciez zostaja w krakowie czy Warszawie. Tutaj prowadza wspaniale lekcje i jezykowe kola zaintersowan. Ale tak jak zwsze bywalo, uczą sie chetnie nieliczni,powiedzmy polowa klasy ma piatki i czworki, a reszta nie przyklada sie do niczego, bo ma taki styl zycia, nie chce im sie.
      Dzieci chodza na mnostwo zajec pozaszkolnych, wiem jak trudno ulozyc mi plan u mnie w szkolce, bo albo sport/ pilka, plywanie/, tance, albo szkola muzyczna. Jak sie slucha na lekcji, to praca domowa nie jest problemem, trzeba sie skupic troche, a nie zajmowac smartphonem. Dzieci z natury sa ciekawe swiata i bardzo chetnie sie ucza wszystkiego. jak nie maja talentu do nauki akademickiej, to swietnie radza sobie w zajeciach praktycznych. Z moich slabszych uczniow wyrosli doskonali kierowcy, budowlancy, wlascicielki sklepow, zakladow krawueckich itd
      Nikt nikogo nie tlamsi,nauczyciele wyszukuja talenty, bo chca cos wiecej z nim robic, ludzie sami narzucaja ograniczenia, bo im sie po prostu nie chce.
      A na ekstra zainteresowania trzeba miec pieniadze, ale znowu nie tak duze,bo ceny sa zroznicowane i wszystko jest skomercjalizowane, kazdy dba o klienta, trzeba tylko dzieci wszedzie wozic. Jak jest dobra gmina czy powiat, to burmistrz mnostwo pieniedzy daje na edukacje. Nawet sie ucza trzech jezykow w niektorych szkolach.
      Na zachodzie ludzie sa o wiele gorzej wyksztalceni,tamte kraje inaczej byly zarzadzane od 100 lat i trudni porownywac gospodarke. Studia sa tam platne i to juz stawia ograniczenia. Ja, jako nauczycielka dostrzegam ogromne pozytywne zmiany w Polsce i bynajmniej nie jestem zwolennikiem obecnego rzadu. My zrobilismy przeskok cywilzacyjny. Jezdze na tzw zachod od lat 80. i to do szkol na rozne wymiany min i duzo obserwuje.To tamci sie zatrzymali w rozwoju, bo nie potafia sobie teraz pozwolic na dzielenie dobr w sposob socjalistyczny, jak do tej pory bywalo, np we Francji.
      U nas potrzebne sa wyzsze place. Nizsze ZUSy dla pracodwacow i obowiazkowe prywatne emerytury, zeby kazdy sam sobie odprowadzal, gdzie chce i ile chce. To zmieniloby zupelnie ten kraj.

      Usuń
    9. WIesz co Ivana? Sorry ja musze to napisac, bo po prostu wysiadam.
      Rozmawiajac z Toba ( prosze, nie obraz sie) mam wrazenie jakbym rozmawiala z kims o sporych kompleksach, z tego powodu, ze mieszka w takim kraju w jakim mieszka. No bo francuski, no bo angielski... no bo zachod to dopiero cos. A taki rosyjski? No pozal sie Boze. Stado obecnie nie stawia na rosyjski, jak mozna wiec stawiac. Idzie sie stadnie , zgodnie z glownymi swiatowymi ( czyt zachodnimi ) trendami.
      Ja tak nie moge Ivana. Nie nadajemy na tej samej fali.
      Pisze Tobie, ze kolezanka mojej corki poszla do szkoly ponadpodstawowej ( czyli ma obecnie 11lat) i nie maja czasu obie panny sie widywac , ze wzgledu na to, ze tamta ma zadane , z pewnoscia wiecej niz w podstawowce etc., no i ze Niemcy nie zapraszaja sie do domow. Moja MAla jak przynosi lekcje domowe, to to tez jej nie zajmuje pietnastu minut. SLeczy nad tym z poltorej godziny, jak nie wiecej. To jest podstawowka. Moja corka nie robi niczego ponad to co pani zadala. A Ty ciagle ze w Polsce zadaj za duzo, ze zadaj, ze poziom zawyzaja...
      Bylam nauczycielka wiec wiem jak jest zadawane w naszych szkolach. W Niemczech tez nie jest tak, ze dzieciak wraca ze szkoly i teczke wciska w kat i ma wolne.
      Roznica zas jest to, iz u mojej corki w szkole nie mowia im, zeby nauczyli sie na test, tylko dzieciaki wchodza na lekcje i pani im mowi, ze dzisiaj pisza test z matematyki.

      Tutaj tez dzieciaki nie chadzaja na jakies dodatkowe jezyki nagminnie. Z klasy Marie i tej drugiej - rownoleglej- chodzi tylko moja Mala. Oni maja jezyki w tylku. Z drugiej strony moja Mloda jest dwujezyczna i ma sporo takich samych kolezanek, dla ktorych jezyk ojczysty to przede wszystki niemiecki, ale tez jezyk ich rodzicow, ktorym mowi sie w domu i to im wystarcza, po co jeszcze jakies inne jezyki? Sa dzieci poslugujace sie rosyjskim i niemieckim, wloskim i niemieckim, polskim i niemieckim.....Niemcy nie znaja wcale jezykow i maja to gdzies. Jada na Malorke i dla nich tam ludzie ucza sie mowic po niemiecku, o swoim hiszpanskim zapominaja....


      Usuń
    10. PO szkole tez dzieciaki laza na korki. Tak jest nie tylko w Polsce.
      Roznica w owym chodzeniu na dodatkowe zajecia typu sport to niekoniecznie rozwijanie pasji...ot tak, aby sie poruszac, nie rdzewiec, ale przede wszystkim aby sie spotkac z innymi. Ty podciagasz to wszystko pod pasje...ze oni tak z tymi swoimi pasjami to za pan brat i pasja i ....
      Na serio uwierz pasja pasja, ale to jednak sposob na rozrywke pozalekcyjna.
      Moj siostrzeniec w wieku 15 lat musial przeniesc sie z matka do Niemiec. Dwa lata swirowal, nie wiedzial co ze soba zrobic. Nie mogl przyswoic sobie tutejszego stylu zycia. Nie znal jezyka przede wszystkim. Opowiadal mi ze z matmy dostaje dobre oceny bo nie trzeba sie porozumiewac. Widzi zadanie i rozwiazuje. Mowil tez ze takie zadania jakie oni rozwiazywali na lekcji w Niemczech, on przerabial w Polsce dwa lata wczesniej, wiec nawet go to nudzilo, taka powtorka. Bylam z tego bardzo dumna, ze pokazal chlopak iz z "zadupia", a prosze jaki poziom nauki na tym zadupiu. A Ty ciagle uwazasz ze to wstyd tak wyskakiwac nawet w nauce w stosunku do zachodu, ze po co to i w ogole. Ja wysiadam przy kims tak pojmujacym. Rownajmy w dol , nie ciagnijmy w zwyz. Nie daj panie abysmy byli cos warci i cos wiecej wiedzieli bo to obciach, jak sie w takiej Francji, albo Hiszpanii z czyms takim znalezc, nieprawdaz?
      Wracajac do mojego siostrzenca. ON byl bardzo dobrze wysportowany. W POlsce chodzil do szkoly sportowej, gdzie treningi mial juz od 6.00, wiec w sporcie czego by mu nie zapodali to robil. Biegi- najlepszy, lekkoatletyka- najlepszy, plywanie- mistrz ( byl w klasie na profilu z plywaniem), pilka nozna to w ogole miodzio dla niego... Bardzo szybko znalazl swoje miejsce w grupie mlodziezy, ale wlasnie tylko dlatego ze im imponowal tym co osiagnal w Polsce. Z matmy madry, w sporcie wybitny...do tego przystojny. Wybaczali mu brak jezyka. On ma teraz 20 lat, wiec jezyk to juz dla niego pestka.
      Moj siostrzeniec opowiadal mi, ze on nie mogl zniesc tej bezczynnosci po lekcjach, ze w Polsce to od razu z kumplami szlo sie na boisko grac, na trzepaku podrywalo sie dziewczyny...a tutaj nic, pustka. I co ze soba po lekcjach zrobic? Wychodzisz i gdzie ta mlodziez znalezc? Do kogo gebe otworzyc? Zapisal sie w koncu do dwoch klubow sportowych i zaczal prowadzic takie zycie jakie prowadzili autochtoni. Czyli , ze trzy razy w tygodniu treningi, a po treningach szlo sie na cos z grupa, np, na mleczny koktajl, a co niektorzy juz na piwo. A raz w miesiacu robili sobie wyjscie w sobote do samego rana.
      Te wszystkie grupy, kolka zainteresowan pozalekcyjne to na zachodzie jest zycie towarzyskie mlodziezy, sgtarszych, etc, a nie koniecznie dlatego ze oni chca tam swoje pasje rozwijac. Chca plywac, ale nie kazdy musi z nich, lub ma ambicje , zdobywac medale. Chadzaja tez na to bo akurat taka, a nie inna alternatywe maja w swojej okolicy.

      Usuń
    11. Poszukaj sobie u Oli na blogu jak tam, gdzie ona zyje trudno jest rozwinac w dziecku zainteresowania ponad te, ktore sa oferowane w szkole, Jak trudno jest tam rozwinac w dziecku pasje.
      A my Polacy tacy zacofani, no ja pitole, co za kompleks zacofania, w ktory sami siebie wciskamy. Poza tym, Ty sama swietnie to czynisz.

      Usuń
    12. Ardiolo wiem, że jesteś szalenie optymistyczną osobą i być może ten optymizm powoduję, że trochę zbyt kolorowo patrzysz na bieżącą sytuacje w polskiej edukacji. Nie wiem jak jest w twoim mieście, ale ja patrzę na Kraków i jeśli chodzi o szkołę to teraz króluje angielski i jako drugi język dominuje niemiecki bywa, że francuski, język hiszpański gdzieniegdzie się pojawia, bardzo rzadko j włoski, więc tak naprawdę ten drugi język jest taką sztuką dla sztuki, bo rząd drugi język wprowadził, ale naprawdę nie wierzę, że większość osób nawet pracowitych i zdolnych chce uczyć się takich języków (oprócz angielskiego), po prostu nie ma wyboru. Nie wierzę za bardzo też w to, że dzieci wybierają rosyjski i chętnie się go uczą, nikt przy zdrowych zmysłach nie uczyłby się z chęcią rosyjskiego z tym dziwnym alfabetem i pisownią. Nie wierze w to, że ktoś dobrowolnie wybierze ten język do nauki.
      Natomiast, jeśli chodzi o edukacje to teoretyczną wiedze to my mamy i tym się szczycimy tylko problem polega, że nie potrafimy jej zastosować. Np. absolwenci biologii nie widzę, żeby prowadzili blogi i wypowiadali się na jakieś tematy związane z ich dzidzią wiedzy np. ekologii, wycinki Puszczy Białowieskiej, florystyki, projektowania ogrodów czy dietetyki. Ich wiedza polega na zakuciu materiału na pamięć potrafią na pewno wymienić składniki komórki lub inne zagadnienia biologiczne wyrecytować, ale słabo z myśleniem biologicznym, z rzeczywistymi zainteresowaniami dzidzią nauk przyrodniczych i pokrewnych. W tym tkwi problem.
      A konsekwencją jest ,że jak są zmuszeni do zmiany pracy to nie potrafią się przekwalifikować. W krajach zachodu i USA jest inaczej, jest mniej teorii, ale jest większa szansa rozwoju i rozwijania swoich zdolności, bo teorii jest mniej a więcej wartościowych i ciekawych przedmiotów do studiowania.
      Zawsze byłam pod wielkim wrażeniem amerykańskiej aktorki Shiri Appleby i jej licznym zaineresowaniuom studiowała ona literaturę, fotografię, sztukę aktorską i psychologię chodziła także do szkoły baletowej u nas w Polsce się tak nie da musisz wybrać jedno i niewiele więcej. O tej mentalności polskiej pisała autorka artykułu, który wkleiłam.

      Usuń
    13. Moje stanowisko nie ma nic wspólnego z kompleksami, ale z realnym spojrzeniem na to, co się opłaca a co nie. Piszesz mi, że chce równać w dół a jest zupełnie odwrotnie chcę wspiąć się wyżej. Uczenie się języków wschodu raczej na wyższe stopnie cię nie pociągną, zadawanie się ze wschodem też kulturowo, mentalnie, edukacyjnie cię nie rozwinie a raczej zaczniesz się cofać. Widać to po krajach zachodu, które przyjęły islamskich imigrantów zaczynają się cofać do mentalnego średniowiecza. Ja wiem, że jeżeli ktoś musiał uczyć się tych wschodnich języków nie ma łatwo i trudno przyznać się, ze to była strata czasu, ale lepiej się do tego przyznać i próbować coś zmienić, niż udawać, że wszystko jest ok nie zmieniając nic.
      Ania nie musisz się zemną zgadzać, zostań przy swoim zdaniu a ja zostanę przy swoim zresztą na te tematy edukacyjne już rozmawiałyśmy i obydwie wiemy, że nie dojdziemy do porozumienia. A czy musimy mieć takie same zdanie na każdy temat? Ja uważam, że nie!
      Pozdrawiam
      Ps; Z tego co mi wiadomo Niemcy bardzo dobrze znają język angielski natomiast faktem jest ,że Anglicy ,Francuzi i Włosi z językami obcymi kłopot mają .

      Usuń
    14. Naprawde ucza sie chetnie rosyjskiego. Nie wiem dlaczego nie wierzysz. na zachodzie , gdy powiem , ze znam rosyjski, to buzki otwieraja z podziwu. Mowie o UK i Francji, bo tam najczesciej bywalam. I Rosjanie tam sa bardzo mili widziani, bo przyjezdzaja sami bogacze, a duzo ich jest i na witrynach jest pisane Russian spoken here.
      Ania ci mowi, ze Niemcy maja w dupie jezyki, a Anglicy czy Francuzi tym bardziej. Ja na zachodzie jestem doktorem nauk humanistycznych, bo nie moga pojac skad ja wszystko znam, a przeciez ksztalcilam sie w komunie, a potem tez. Takich wszechstronnych humanistycznych nauczycielek znam wiele, a z kolei te z przedmiotow bilogiczno- chemiczno- geograficznych nie są gorsze. Ja uwazam, ze latwo się przekwalifikujemy, bo mamy ogromna wiedze z roznych dziedzin. Moj ziec jest historykiem/mgr/, a przekwalifikowal sie na inzyniera metalurgii, bo po historii pracowal w hucie n a produkcji, ale zeby kiedys awansowac potrzebny mu byl tytul inzyniera i zrobil studia inzynierskie. Byl na tyle zdolny, a ni ebyly to latwe studia dla historyka, kilka lat pracy w hucie czegos go nauczyly.
      Mam wrazenie, ze czasami tak przekornie mowisz, zeby wzbudzic dyskusje. pa.

      Usuń
    15. A ja np. jestem dumna kiedy spotykam polskie dzieciaki po polskich szolach. Sa po prostu wyksztalceni w pozytywnym tego slowa znaczeniu. I to z czego powinnismy byc dumni Ty Ivana strasznie splycasz. No jak my mozemy odstawac od zachodu, kiedy on tak inaczej wyksztalcony? Musimy im koniecznie dorownac, aby nie byc zacofanymi.
      To takie odwracanie wartosci. Gnoic cos co w ogolnym rozrachunku jest w porzadku, dobre, pozytywne. Bo nasze polskie szkoly to takie do dupy a te ich takie cudne.
      Ivana jak Ty cienko pojmujesz, jezeli ktos sie uczy jezyka rosyjskiego tzn ze zniza swe loty? Jak sie nauczy super wladac tyn jezykiem to sobie szkode przyniesie bo sie mentalnie cos mu stanie? Przeciez uczenie sie jest rozwijajace, literatura rosyjska jest super. Poszerzanie swych horyzontow chociazby poprzez zaznajamianie sie czyjas, obca dla nas kultura, nawet rosyjska i laoska przeciez wzbogaca . A Ty usilnie probujesz ludziom wmowic aby sie za to nie brali, bo im mozg spuchnie? Albo, ze phiii co tez wielkiego, jakis tam rosyjski. Strasznie tez przez to klasyfikujesz ludzi. Tlumacz rosyjskiego chyba do piet nie dorosl w swej pasji poznania tego jezyka do np.: tlumacza j. hiszpanskiego. Bo zainteresowania Hiszpania i jezykiem hiszpanskim to dopiero swiadcza o wysokim poziomie czlowieka, nieprawdaz? To dopiero ktos wyksztalcony wlasciwie i kulturalny.
      Musze odwiesc swego sredniego siostrzenca od zainteresowania rosyjskim, bo to takie bleeeeee... nie na swiatowym trendzie.

      Usuń
    16. Niemcy bardzo dobrze znaja angielski? Jacy Niemcy? Bo ja wokol siebie nie widze aby byl wykwit na znajomosc tego jezyka. W firmie tak, jest obowiazkowy, ale tak maja wszystkie firmy, nawet te we Francji, szczegolnie w dzialach maretingu to obowiazek. Natomiast zwykli ludzie, wybacz. Audrey miala problem aby znalezc w sporym miescie takim powyzej 100 tys mieszkancow, ginekologa mowiacego po angielsku.
      Za to Niemcy bardzo pielegnuja swoje dialekty, sa z nich dumni i zdarza sie, ze ktos z Bawarii, zatrudniony w firmie absolutnie nie rezygnuje w rozmowach z kolegami pracownikami ze swej gwary. Miewam problemy ze zrozumieniem Niemcow z innej czesci Niemiec

      Usuń
    17. Nie mogę uwierzyć ze Polscy uczniowie chcą chętnie uczyć się rosyjskiego i mają zainteresowania wschodnie to wydaję mi się hm niemożliwe, abstrakcyjne może, dlatego, że przecież nikt do Rosji by np. w celach turystycznych nie pojechał . Mam na myśli teraz w wolnej Polsce, bo w PRL to rzeczywiście jeżdżono, bo musiano, bo nie było wyboru a teraz wydaję mi się to niemożliwe. Z resztą jesteśmy wrogami Rosji, krajem NATO nie sądzę, więc, że Polacy uczą się tego języka z wolnego wyboru. Polacy chcą uczyć się języków zachodnich nie wschodnich z dziwnym alfabetem i pisownią i ze śmiesznym brzmieniem tego języka. Naprawdę Radiolo nie mogę uwierzyć w to, co piszesz.
      Natomiast na pewno wierzę ci, jeśli na zachodzie uważają cię za osobą bardzo dobrze wykształconą, bo wiadomo teorię to mamy dość dobrze opanowaną, ale problem polega na tym, ze na zachodzie te nasze dyplomy niewiele znaczą a skoro niewiele znaczą to chyba nie jest tak cudownie jakbyśmy chcieli to widzieć,
      No dobra, ale niech będzie, że ja po prostu nie mam zainteresowania wschodem stąd może moje zdanie jest często zupełnie inne niż większości osób. ;-)

      Ardiolo a co ty w Polsce byś zmieniła?Co ci się nie podoba?

      Usuń
    18. " problem polega na tym, ze na zachodzie te nasze dyplomy niewiele znaczą a skoro niewiele znaczą to chyba nie jest tak cudownie "
      Problem polega na tym Ivana, ze czlowiek myslacy to wartosc, to nosnica ideii, swiatopogladu, to ktos kogo trzeba miec na uwadze...szkoly zawodowe uznaja w sumie od reki- sily roboczej im brak. Natomiast z ludzmi po wyzszym wyksztalceniu to co? Chcesz byc lepszy od lokalsow? Oni chca miec swoich ludzi po swoich uniwerkach, przez siebie przepuszczonych.... co absolutnie nie znaczy, ze tych innych uczelni nie uznaja, ale proces przejscia przez ta papieromanie jest trudny, to nie jest latwe.

      Uwierzyc Ci sie Ivana w wiele rzeczy nie chce bo masz powsadzane w glowe pewne stereotypy. Nikt nie chcialby na wschod pojechac? A widzisz moj maz i ja chetnie zwiedzilibysmy Petersburg. Opowiadala mi moja lektorka na niemieckim- rosjanka byla- ze ona miewala uczniow Niemcow bo chcieli zrobic se wycieczke trasa transsyberyjska , miala tez nauczycielke , ktora chciala uczyc sie rosyjskiego, bo chciala wiedziec o czym rozmawiaja jej rosyjscy uczniowie. Powody moga byc rozne, a Rosja , pomijajac ideologie, ktora tak wiele namieszala w historii, ma ciekawa kulture i miejsca... w niemieckiej tv sporo filmow i reportazy z tamtej czesci swiata jest pokazywanych, dlatego moj maz nabral checi na Petersburg.

      Usuń
    19. Z tego, co czytałam na Internecie Niemcy dobrze mówią po angielsku, więc dziwie się temu, co napisałaś. Natomiast, co do reszty to już rozmawiałyśmy na ten temat, więc nie ma sensu dalej dyskutować, bo żadna z nas zdania raczej nie zmieni.
      Pozdrawiam

      Usuń
    20. Uważam, że do tej naszej dyskusji powinnam coś dodać …
      Ardiola piszesz jak to nauczyciele wyszukują talentów i jak wspierają swoich uczniów w rozwijaniu swoich zainteresowań zdolności, i realizowaniu swoich edukacyjnych zamierzeń. Nie jest to prawdą przeczytaj sobie notkę dziewczyny, która wypisała się z polskiego dziennego liceum, bo ją nieźle nękali a była to dziewczyna nie głupia i pracowita.
      http://www.misshappyplace.com/2014/10/wypisaam-sie-z-polskiego-liceum.html
      Znajomość wartościowych języków jest bardzo ważna, jeśli uczysz się języków mniej wartościowych natkniesz się w swoim życiu na wiele trudności. Znałam osobę z pokolenia tzw. gimnazjum, która nie uczyła się nigdy angielskiego w technikum uczyła się niemieckiego. Fakt nie była to szkoła w wielkim mieście, ale gdzieś w górach i ta dziewczyna, gdy poszła na studia miała spore problemy z j angielskim, był to dla niej podwójny stres, ponieważ zaczynała ten język od naprawdę zera, gdy inni już mieli pojęcie o tym języku. A teraz jest wielki nacisk na angielski . Nawet na studiach technicznych możesz nie ukończyć studiów przez angielski. Jeśli będzie ktoś uczył się języków wschodnich, mniej wartościowych będzie miał trudniej, na studiach, ale i także na rynku pracy, ale przede wszystkim będzie miał wielką trudność w przeniesieniu się n do innego kraju i tam zaczęcia nowego życia, Blokada językowa jest bardzo trudno do przeskoczenia, więc jak nie uczyłeś się danego języka to nie będziesz mieć możliwości zamieszkania, nauki w zachodnim kraju
      Napiszecie mi, ale przecież można chodzić na jakieś kursy dodatkowe tak można, ale trzeba za nie sporo płacić nie każdego stać chodzić przez 5 lat na kurs językowy . Przypominam także, że takie kusy to nie są kursy jak w liceach uczą oni metodą komunikacyjną zero gramatyki same słownictwo, więc raczej nie jest to komlekoswy kurs danego języka. Miałam koleżanki na kursie francuskiego w renomowanej szkole tego języka, nauczycielka miała bardzo dobre zdanie o ich talentach językowych a mimo to zrezygnowały szybko z kursu, bo metodyka nie za bardzo im odpowiadała. Więc to nie jest taka łatwa sprawa nauczenie się języka po szkole zwłaszcza języka angielskiego i francuskiego, bo nie są to języki łatwe do nauki dla osoby dorosłej, która nigdy tych języków się nie uczyła.
      Język angielski, język francuski wymaga zdyscyplinowania i pracy, język włoski, język hiszpański wymaga mniejszego nakładu pracy warto wybierać to, co jest łatwiejsze oraz to, co jest aktualne, uczyć się aktualnie obowiązujących języków a nie na siłę uczyć się języków mniej potrzebnych. Wtedy będziemy mieć łatwiej w życiu.
      Pewien poseł PIS chyba prof. Legutko swojego czasu namawiał na wielką bzdurę, aby wszyscy w szkołach uczyli się łaciny i greki, czyli marnowali czas, bo tak było w szkołach przed II wojną światową. Gdyby rzeczywiście ten pomysł wprowadzono w życie to byśmy mieli pokolenie, które nawet kliku słów w współczesnych językach nic nie powie.
      Dlatego języki otwierają nam drogę na świat, ale mniej wartościowe języki jak rosyjski nam tą drogę zamykają, Warto mieć tą świadomość,

      Usuń
  3. Ania a jakie ty widzisz Wady w Polsce ? Co byś zmieniła ? Co ci się nie podoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzekanie mi sie nie podoba. Wstalem rano i od razu narzekanie, ze pogoda do dupy, ze zdrowie nie takie jakie trzeba, ze strzyka, ze z czego obiad ukrece kasy brak.... ze maz pijak a dzieciaki sie nie sluchaja, ze rzad do bani, ze w pracy sie nie uklada... takie ciagniecie sie w dol.

      Kiedy slucham pan opowiadajacych o tym jak je boli, gdzie je boli ile na leki musza wydac, ze podrozalo, ze nam to ciagle wiatr w oczy... to nie dziwnie sie, ze faktycznie tak mamy, tzn ten wiatr w oczy.
      Niemcy choruja, ale ubiora sie dobrze, pomimo wszystko probuja sie wyprostowac i wyjsc na zewnatrz nie zwracajac na swoje przygiecie chorobami uwagi. Nie ma gadania jakaz to ja obolala i te inne. Nie mowi sie o swoich niepowodzeniach- czy kazdy musi o tym wiedziec? Niepowodzenia to male porazki, nie ma nad czym sie skupiac. Trzeba patrzec na powodzenie, na rzeczy, ktore sie nam udaly. Jezeli juz krytykuja to innych, nigdy siebie.
      Dlatego tez nie uswiadczysz u nich rozmow ani tekstow pisanych negatywnie o sobie samych, albo o swoim narodzie. Tak, jak np.: uczynila to ta pani w Wyborczej.

      Usuń
    2. Jeśli nie wypowie się, jakie są wady, usterki, nie nazwie się ich to ich nigdy nie zmienisz. To samo z narodem, jeśli dany naród nie nazwie własnych błędów to nadal będzie je nagminnie popełniał i nic się nie zmieni. Stąd moje pytanie do Ciebie, co w Polsce byś zmieniła, oprócz stanu majątkowego? Ja bym zmieniła sporo…

      Usuń
    3. Czyli wychodzi na to, ze Niemcy temat II wojny swiatowej maja nie przerobiony, bo milcza na ten temat. Starsze pokolenie nabralo wody w usta i nie chce o tym zbytnio rozprawiac. Poza tym mlodzi nie chca zyc z takim obciazeniem po przodkach i temat ich nie kreci. Nielicznych byc moze.

      Usuń
    4. Pewnie, że mają nieprzerobiony stąd wpuszczenie imigrantów islamskich po to, aby poczuć się lepiej, utwierdzić się w przekonaniu, że są tolerancyjni i zmyć hańbę II wojny światowej, na euro islam o tym pisali. Z drugiej strony bardzo niesłusznie Niemców oskarżyli o wywołanie I wojny światowej i tu ich skrzywdzili, zrzucili winę na nich, a w tym przypadku winy Niemców nie była ewidentna. Poczucie krzywdy spowodowało chęć odwetu …
      Ale my Aniu nie rozmawiamy o Niemczech, ale o Polsce, co powinniśmy w Polsce zmienić, ale ty uchylasz się od odpowiedzi na to pytanie;-)))))

      Usuń
    5. No jak to? Przeciez odpowiedziakam. Nastawienie do zycia mamy zmienic i przestac sie samobiczowac jakimiz to zasciankowcami jestesmy.

      Usuń
    6. Tak sobie mysle, ze niedlugo dojdziemy i do takiej konkluzji, ze to byly polskie obozy koncentracyjne.

      Usuń
    7. Tylko marudzenie widzisz, jako wadę narodową? Chyba sama będę musiała napisać, co powinno się w Polsce zmienić?
      A z tymi obozami to już przesadziłaś pisałam o pierwszej wojnie światowej a nie o drugiej wojnie światowej. To jest spora różnica,

      Usuń
    8. Myślę, że Polacy mają jeszcze pewien problem nie umieją wartościowych rzeczy wybierać nawet, jeśli mają taką szanse zawsze wybiorą coś gorszego, mniej prestiżowego. Widzę to po moich koleżankach, które mimo znajomości języków obcych, pracowitości jedynym ich marzeniem było skończenie Uniwersytetu Jagiellońskiego i ewentualny Erasmus. Nie potrafiły wpaść na pomysł studiowania za granicą i ukończenia tam studiów, mimo że teoretycznie miały taką szanse, Miałam koleżankę, która już w szkole podstawowej biegle władała angielskim i zamiast iść do amerykańskiego lub brytyjskiego Liceum w Krakowie poszła do polskiej szkoły z wykładowym angielskim, czyli takiej, co udaję zagraniczną szkołę a nią tak naprawdę nie jest.
      Kolejny przykład młodej dziewczyny, która dwa lata chodziła do amerykańskiej szkoły i wróciła do Polski, aby zdawać zaoczną maturę i studiować na jakimś polskim zadupiu ( Link do jej bloga znasz)
      Dlaczego tak jest? Może, dlatego, ze Polacy lubią wschodnią trudność, lubią upierdalanie, lubią, gdy ktoś jest dla nich niemiły, chcą mieć gorsze dyplomy , a gdy atmosfera studiowania jest sympatyczna a prestiżowy dyplom w zasięgu ręki to z niego rezygnują, bo Polacy lubią dążyć do czegoś lepszego, dążyć do europejskości , gonić króliczka, ale nie go złapać. Złapanie go już ich nie interesuję. Wolą zawsze dążyć do zachodu niż w tej Europie zachodniej być. I chyba nie ma szans na zmianę, bo nie mamy wizji swojej przyszłości ona kończy się w momencie, w którym wywalczy się już możliwości.

      http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,102433,22409933,mlodzi-polscy-politycy-nie-czytaja-nie-pisza-nic-nie-wiedza.html#TRNajCzytSST

      Usuń
    9. Sa dwa rodzaje jakosci: zewnetrzna i wewnetrzna.
      Zewnetrzna to obieszenie sie chociazby zlotymi lancuchami ( w wymiarze polaczonym ze smakiem danego klienta, moze tych lancuchow byc multum a moga byc dwa ale za to z metkami takimi ze czacha dymi), usadzenie tylka w super BMW. Jezdzenie z takim piskiem opon, ze kazdy musi to zauwazyc. I karmienie sie podziwem osob wokol- no temu to szczescie dopisalo. Mozna chadzac do oper, czytac info w necie i uwazac , ze sie zna swiat na wylot. Zaczytywac sie ksiazkami, ale pomimo to ciagnac w kierunku owych lancuchow na szyjach i wypasionych BMW ( to wszystko to przenosnia jakby co). Do swiecidelek gadzeciarskich.

      Jest tez inny wymiar jakosci, ten wewnetrzny. .
      A ta jakosc wewnetrzna nie musi byc klujaca w oczy. Wystarcza buty z Deichmanna, czysty ubior i wybranie uczelni, ktora w oczach swiata wypasiona nie jest, ale daje takie podstawy, ze przebijesz tych niby swiatowcow, ktorzy beda czlowieka oczywiscie na poczatku dolowac.

      Spotkalam mlodego Niemca w szpitalu jako praktykujacego lekarza. Badal moja corke. Kiedy dowiedzial sie, ze jestesmy z Polski, od razu lamanym polskim pozdrowil mnie.

      -Jest pan Polakiem? Pochodzi pan z polskiej rodziny?
      - Nie. Jestem Niemcem, studiowalem we Wroclawiu medycyne.
      -We Wroclawiu? Dlaczego nie tutaj?
      -Taniej dla mnie u was bylo.
      -A jezyk?
      -Wyklady odbywaly sie po angielsku.
      No patrzaj Ivana, takie zadupie a dla studenta na roku pochodzacego z innego kraju mowili psorzy specjalnie po angielsku. Nie podeszli , mysle ze wiekszosc tutejszych psorow tak by wlasnie do sprawy podeszla, ze jak jest na naszym terenie to niech uczy sie niemieckiego. Widac bylo, ze chlopak nas lubil, ze fajnie mu sie czas studiow u nas kojarzyl.
      -Dlaczego pan nie zostal w takim razie w Polsce?
      - Nie znam dobrze waszego jezyka. Nie moglbym obslugiwac wszystkich pacjentow. Chetnie bym zostal.

      Weszla mloda lekareczka. Przepytala mnie na okolicznosc mej corki, bo to w jej sprawie wyladowalismy tam gdzoe wyladowalismy ( Mala najpierw leczona byla w Polsce, ale choroba nie ustapila po powrocie z urlopu) i z takim lekcewazacym usmieszkiem wyjechala do mnie z tekstem.
      -Z pewnoscia zapisali dziecku w Polsce antybiotyki.
      -Nie, abslolutnie nie. Probowali wlasnie zapobiegac inaczej. Antybiotyk to ostatecznosc, mowili mi.
      Pami sie troche zdziwila. Odchrzaknela, aby ukryc zaklopotanie, a chlopak spojrzal ponad nia na mnie i przewrocil oczami, ze panienka pomimo ze lekarz to ma w glowie sporo smrodu, szczegolnie o innych.

      Jedno co ci moge poradzic, choc o porade nie prosisz. Pozbadz sie smrodu. Bo to tworzy podzialy, klasyfikacje i szufladki. I bedziesz bardzo nieszczesliwa, bo nie bedziesz mogla, nie poznasz nigdy swej wewnetrznej watrosci. Ludzkie kalsyfikacje Cie zmiota zawsze. Bo albo bedziesz Polka, a to juz ( tak wywnioskowac moge z Twoich publikacji) jest wystarczajace okreslenie zascianka , wedlug Ciebie ma sie rozumiec. Albo nie bedziesz znala hiszpanskiego tak jak nalezy i to cie zdyskredytuje w oczach tych , ktorzy beda go lepiej zanc niz Ty, albo dlatego, ze skonczysz jakas wartosciowa szkole, ale nie bedzie na dyplomie flagi USA....
      Przykro mi, ze tak Ci sie trafilo:)))

      Usuń
    10. Myślę Aniu, ze masz problemy z komunikacją z otoczeniem. Kiedy ktoś ma odmienne zdanie, nie zgadza się z twoim pojmowaniem świata lub jakiś problemów zaczynasz insynuować puszczać tzw. wycieczki osobiste. Pod tym postem sugerowałaś mi, że mam kompleksy, ponieważ uczę się francuskiego, włoskiego i chciałabym poznać język hiszpański oraz to, że moja wartość wewnętrzna jest niska, dlatego, że nie zachwycam się językiem rosyjskim i kulturą Rosji oraz to, że jestem pozorantką noszącą złote łańcuchy, ponieważ wolałabym mieć dyplomy np. z USA. Nie podobają mi się takie ataki na moja osobę., bo ja w ten sposób się do Ciebie nie odnoszę , Mimo, że nie zgadzam się często z twoimi poglądami nie atakuje twojej osoby , chociaż mogłabym insynuować , że jesteś katolską, naziolowatą, zacofaną metanie kobietą cierpiąca na melancholie Mickiewiczowską, uważająca, że wszystko, co polskie jest wspaniałe, tkwiącą głęboko w czasach PRL, nieznoszącą kobiet konserwatystką, która chce zmuszać wszystkie kobiety do rodzenia niepełnosprawnych dzieci wszak nie popierałaś czarnego protestu. Wiele mogłabym obraźliwych rzeczy napisać, ale tego nie robię, bo uważam, ze nie tak powinno się rozmawiać nawet z osobami, które mają odmienny światopogląd.

      Skoro dajesz mi rady, choć według zasad Savoir vivreu nie powinniśmy dawać rad tym, którzy nas o to nie proszą. To ja dam ci dobrą radę. Przestań udzielać się na blogach, na których dominuje chamstwo, agresja, obrażanie innych, gdzie komentatorzy dla siebie są niemili, gdzie są wyzwiska i obelgi, bo to powoduję, że zaniżasz swój poziom rozmowy i przyzwyczajasz się do takiego stylu komunikacji i przenosisz ten styl komunikacji na inne blogi. (Podawałaś mi linki do bloga Oli i jeszcze jeden taki konserwatywny na których dominuje agresja i chamstwo ) I druga rada zacznij medytować, dobrą metodą jest medytacja Zen dzięki temu lepiej będziesz panowała nad emocjami i wiele rzeczy nie będą cię wyprowadzały z równowagi. Twoje komentarze są nieraz pełne emocji, nad którymi mam wrażenie, że nie panujesz.
      Lubię cię Ania. Lubię z Tobą rozmawiać mimo różnicy zdań, ale nie zgadzam się na atakowanie mojej osoby w podtekstach , bo ja nigdy niczego ci nie insynuowałam .Nie rób tego więcej!


      Usuń
    11. Ja Cie absolutnie nie atakuje w podtekstach, ja Ci mowie otwarcie co mysle, o tym co napisalas i w jaki sposob wyrazasz swoje wartosci.
      Bardzo mocno wartosciujesz.

      "Dlatego języki otwierają nam drogę na świat, ale mniej wartościowe języki jak rosyjski nam tą drogę zamykają, Warto mieć tą świadomość, "- jaka swiadomosc? Ze wedlug Ivany rosyjski jest do doopy, a zachodnie jezyki to jest cus!?

      "Polacy mają jeszcze pewien problem nie umieją wartościowych rzeczy wybierać nawet, jeśli mają taką szanse zawsze wybiorą coś gorszego, mniej prestiżowego"

      "Jeśli będzie ktoś uczył się języków wschodnich, mniej wartościowych będzie miał trudniej, na studiach, ale i także na rynku pracy,"

      Takiego wartosciowania w Twoich wypowiedziach jest sporo, juz nie chce wszystkiego kopiowac, wiec nie dziw sie, ze odnosze sie do tego wartosciowania jezykow, ludzi ...ogolnie do Twoich wartosci, ktore okreslaja jakim jestes czlwoiekiem.

      Jezyk rosyjski jest mniej wartosciowy? Wysiadam. Polacy nie potrafia wybierac wartosciowych rzeczy, czyzbysmy byli niewartosciowi, bo zloto omijamy, a w Twoim miemaniu, wybiertamy bloto?
      Ja wysiadam.
      Wartosciowy wedlug Ciebie, jest zachod, zas niewartosciowy wschod. Jeny! Poplakac sie wypada, ze wlada sie tak niewartosciowym jezykiem, ze pochodzi sie z kraju, ktory tak niewartosciowo wybiera... ze jest sie po prostu byle jakim czlwoiekiem, bo ma sie np.: w dowodzie , ze urodzony w Polsce. Albo, ze ma sie tak niewartosciowe zaintersowania jak np.: rosyjski i kultury tego rejonu.
      No coz to za wartosciowanie? Zreszta kazdy ma prawo miec swoje wartosci. Ja mam z pewnoscia inne, ktore tez w jakis sposob dotknelas wartosciujac w taki sposob, w jaki wartosciujesz.

      Toz nie jezyk tu jest podstawa do wartosciowania czegokolwiek.

      Usuń
    12. Myślę Aniu, że zaszło pewne nieporozumienie, gdy pisałam o mniej wartościowych językach odebrałaś to, jako, że osoba, która uczy się języków wschodnich jest mniej wartościowa a ja tak wcale nie uważam. Są osoby, które miały nieszczęście uczyć się języka rosyjskiego np. w PRL i nie miały wyboru. Jeszcze w połowie lat 90 -tych też niestety istniały klasy z tym językiem po prostu te osoby miały nieszczęście trafić do takich klas no cóż zdarza się mieć pecha no i poniosły tego konsekwencje tak jak wspomniana przeze mnie koleżanka. I tyle, To, że miały nieszczęście to nie oznacza, że są osobami nie wartościowymi czy bezwartościowymi.

      Natomiast ktoś, kto mając wybór uczenia się języków bardziej przydatnych takich jak angielski, włoski, hiszpański, francuski wybiera rosyjski lub inny język wschodni sam stawia się na nie fajnej pozycji i poniesie konsekwencje tej złej decyzji , bowiem będzie miał problem ze zdaniem języka zachodniego na studiach , brak możliwości znalezienie dobrej pracy i nie będzie się mógł przenieść do kraju zachodniego, bo będzie miał blokadę językową, którą trudno w dorosłym życiu pokonać.
      Takie same konsekwencje poniesie osoba, która mając możliwość chodzenia do szkoły zachodniej lub amerykańskiej lub studiowania za granicą wybiera uczelnie wschodnią no cóż niektórzy lubią sobie utrudniać życie i mieć gorszy start.

      Usuń
    13. "Natomiast ktoś, kto mając wybór uczenia się języków bardziej przydatnych takich jak angielski, włoski, hiszpański, francuski wybiera rosyjski lub inny język wschodni sam stawia się na nie fajnej pozycji i poniesie konsekwencje tej złej decyzji , bowiem będzie miał problem ze zdaniem języka zachodniego na studiach , brak możliwości znalezienie dobrej pracy i nie będzie się mógł przenieść do kraju zachodniego, bo będzie miał blokadę językową, którą trudno w dorosłym życiu pokonać. "

      Nie chce mi sie juz tego ciagnac w nieskonczonosc. Piszesz o ponoszeniu konsekwencji zlych decyzji. Jakich konsekwencji? Jakie zle decyzje? Ktos stawia na jezyki zachodnie i tak mu sie zycie uklada, ze laduje np.: na zachodzie w pracy ale w MC Donaldzie, albo za kasa w Aldim i zarabia jak zarabia, robi wiec w Twoim pojeciu oszalamiajaca kariere? Chcesz pracowac w Aldim? Powinnas znac jezyk- nieprawdaz? Mozna skonczyc rusycystyke i wyladowac na fajnym stanowisku w firmie, ktora prowadzi handel ze wschodem.
      Mam znajomych w Polsce, ktorzy buduja juz drugi dom, Standard zycia maja lepszy niz ludzie na zachodzie. Tutaj ma sie jeden dom na dlugach i splaca sie go prawie do konca zycia. Mam znajomych w Polsce , u ktorych czasami sie przelewa i my do nich z naszymi zarobkami nie dostajemy, wiec nie mow mi o ponoszeniu konsekwencji za zly wybor, chociazby za zly wybor uczenia sie jezyka. To Twoje wartosci i to Ty poniesiesz konsekwencje ich wyboru, a ktos inny poniesie swoje. To jak lotto. Tobie z Twoimi jezykami moze sie nie powiesc, a komus z rosyjskim moze isc jak po masle.

      Jezeli kogos roysjski interesuje i studiuje ten jezyk z zamilowaniem tzn, ze wdepnal?

      Usuń
    14. Ania myślę, że najlepiej będzie jak zakończymy naszą dyskusję na ten temat, bo się ni dogadamy dalsza rozmowa będzie tylko powtarzaniem swoich argumentów, które nikogo nie przekonają ani mnie a ni ciebie.
      Ja się tylko odniosę do chęci wyjazdu do Rosji i zadawania się z Rosjanami. Otóż Lech Kaczyński wraz ze swoimi towarzyszami podróży poleciał do Rosji i wrócił z tej Rosji w kawałkach a ta według ciebie piękna wartościowa Rosja i jej władzę nawet nie potrafiły tych zwłok włożyć do odpowiednich trumien, Nie sugeruję i nie twierdze, że to był zamach. Jeżeli komuś życie jest niemiłe i chce tak skończyć jak Pan prezydent Kaczyński to jego sprawa, ja nie chcę i choćby mi dopłacali do Rosji bym nie pojechała.

      Usuń
  4. Mam pewne sprawy rodzinne znowu i brak czasu na pisanie. Tylko ze wzgledu na naszą dlugą znajomosc jeszcze z moich francuskich czasow i twoje wtedy wykazane zrozumienie, piszę pare słow.
    Zadziwia mnie zupelnie, co piszesz o jezyku rosyjskim i te rozne brednie/ sorry/ o naszych niewartosciowych wyborach. Jakbys nie pochodzila z Krakowa, tylko nie wiem już skąd,chyba z księżyca, bo programy unijne doszły do najmniejszych polskich wiosek i ludzie mają ogromny wybór. A na zachodzie jest miliony Polakow i nie pracują na tzw zmywaku. Ich dyplomy się liczą jesli znają jezyk danego kraju.
    A jezeli chodzi o rosyjski, to staje sie najbardziej wartosciowym po angielskim, bo na wschodzie są ogromne rynki wpółpracy dla nas i Europy. Ja sama z okazji okraglej rocznicy swoich urodzin planuje podróż koleją transsyberyjską, bo to jest największa atrakcja w swiecie. Wielu moich znajomych planuje wycieczki do Rosji, a jesli byli, to są zachwyceni. Bo np nie ma nic wspanialszego niż Bajkał, czy czytanie Sonetów Krymskich na Krymie. Ale to nie teraz oczywiscie, tylko za czasow , gdy nalezal do Ukrainy. Moj ziec byl w Kazachstanie i Gruzji, to byle republiki radzieckie i rosyjski wszechobecny. On był zauroczone niezwykloscia tych ziem,i zalowal, ze nie mowi po rosyjsku.
    Broniąc Rosji, nie mam na mysli Putina i jego polityki. Na zachodzie chwalą się podrożami do Rosji, szczegolenie we Francji, bo oni zawsze mieli do nich szczegolny stosunek od czasow masowej emigracji Bialych po rewolucji pazdziernikowej.
    A czy niemiecki mniej wartosciowy? Moj śp mąż by sie w grobie przewrócił. TRzeba w inne rejony Polski pojechac- Mazury, Dolny Sląsk, Lubuskie, Pomorze i się proszą w firmach o jezyk niemiecki.
    Pisz juz lepiej o czym innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ardiolo
      W norce, którą napisałam oraz w artykule, który wlepiłam nie ma nic na temat języków obcych. Ja tylko w komentarzu wyraziłam swoje zdanie, że lepiej uczyć się języków europejskich i jeżeli ma się wybór lepiej te język wybrać do nauki niż języki wschodu i że łatwiejszy ma się start po zachodnich uczelniach niż po polskich.
      Podaję linki, które świadczą o tym, że polskie studia nie są tak chętnie uznawane przez naszych sąsiadów oraz jak nie znajomość języka angielskiego wpływa na to, jaką pracę wykonujemy…
      https://finanse.wp.pl/desperacja-na-zmywaku-6114198069172353a
      https://wloski.ang.pl/forum/zycie-praca-nauka/192547
      https://hiszpanski.ang.pl/forum/studia-jezykowe/239208

      Usuń
    2. Na zmywaku pracowalam w Polsce, kiedy zbieralam kase na mieszkanie. W soboty i niedziele dorabialam zmywajac w jednym z lokali w moim miescie, po imprezach i weselach. Niemieckiego nie znam tak dobrze jak polskiego. Polski to przeciez moj jezyk ojczysty, a jak dotychczas nigdy nie pracowalam w Niemczech na zmywaku ani nie szorowalam toalet.
      Po prostu bywa tak, ze czasami aby zjechac nasze ego dostajemy od zycia "zmywak". Zreszta u mnie w domu bylo wychowanie takie, ze pracowac trzeba i jezeli pracujesz na utrzymamie ludzi ci bliskich , siebie...nie kradniesz , nie postytuujesz sie to zadna robota nie powinna przynosic czlowiekowi ujmy.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Tak fajnie pisze i ma ciekawe poglądy ,ale niektóre jej postulaty są nierealne. Mam wrażenie ,że żyję trochę oderwana od rzeczywistości w takim nierealnym wolnościowym świecie nie dostrzegając zagrożeń .
      Pozdrawiam serdecznie .

      Usuń